2/28/2019 03:38:00 PM

Porozmawiajmy o Fabule

Ten post jest poświęcony najnowszej fabule, która została dodana 27 lutego 2019 roku. Jeśli nie chcesz mieć absolutnie żadnych spoilerów z niej, to omiń ten post. Nie będzie tu jednak żadnych zdjęć, bo one nie oddadzą tego, o czym chcę mówić. Chcę po prostu porozmawiać o tych wydarzeniach. Zostaliście ostrzeżeni.

Długo rozmyślałam co napisać. Myślałam nad streszczeniem zadań, nad omówieniem ich krok po kroku. Dumałam nad recenzją, czy nawet ominięciem tego tematu całkowicie, bo najlepiej je się po prostu przechodzi, a moje fasolenie mogło być całkowicie zbędne, bo każdego i tak interesowałoby to co się tam dzieje. Tekst jest jednak średnią formą przekazu. Oczywiście, byłby to świetny pamiętnik, dzięki któremu mogłabym sobie przypomnieć fabułę, ale znów, jak już to chyba lepiej obejrzeć. W związku z tym chcę wam polecić filmy Corinne Misthill, bo dziewczyna nie wymawia w nich ani słowa, dzięki czemu łatwiej się skupić na tym co się dzieje. Tu macie link do pierwszej części - klik.

Postanowiłam w końcu, że po prostu chcę pogadać, o tym co mi się podobało, co nie oraz co przynieść nam może przyszłość, bo wydaje mi się, że parę przesłanek mamy. Będę mówić o wszystkich trzech częściach na raz, ponieważ zostawiłam je sobie "na raz", aby po prostu jednym ciągiem dojść do końca.

Zacznijmy więc. Kiedy rozegrałam te misje, to muszę przyznać, uderzył mnie w twarz jeden zabieg, który coraz bardziej zaczyna mnie w tej grze irytować. Chodzi mi o sztuczne wydłużanie fabuły. Wymyślne zworniki, teleporty i inne cudna na kiju są może i fajne, czy po prostu "magiczne", ale po po zrobieniu zadań (trwających jak zwykle z 15 minut), mimo że człowiek nawet mógł się dobrze bawić, to nie popychają Cię w żaden sposób do przodu. Najlepszym przykładem takiej sytuacji jest ten durny ziemniak, o który żebrze Evergray. Przekomarza się przy tym w tak nieprzyjemny sposób z Bonny, że czułam jedno wielkie zażenowanie z ich dialogu. Kobieta próbuje pomóc, a ten w pewnym momencie ucina jej słowa. Wszystkowiedzący Eversray. Zdobywamy dla niego ziemniaka, po czym okazuje się, że w sumie to jednak możemy już jechać. Cały ten motyw był bezsensu. Do tego ta dziewczyna na polu (Sonja?), która uparła się na to przeklęte warzywo. Cudowny zapychacz czasu po prostu.

Drugim mankamentem fabuły jest fakt, że przez jej częstotliwość (czy może już rzadkość?) zapominam po co myśmy coś robili. Kiedy podjechałam pod wejście do Skarbca Kamieniarza, to stał tam kowal Conrad. Gdybyście widzieli moją minę, to byście się nawet uśmiechnęli. Nawet nie pamiętam, że on tam miał być. Serio, to już jest po prostu przykre, że ja nie pamiętam fabuły, a nie jestem graczką, która przeklikuje wszystko. Czytam każdy dialog, czasami przechodziłam fabułę dwa razy (bo na drugim koncie), po czym przychodzi nowa część, a ja nawet nie pamiętam, że Conrad tam był potrzebny. To jest, delikatnie mówiąc, denerwujące. Jeszcze, gdybyśmy mieli na koncie możliwość posiadania więcej, niż jednej postaci, to bym sobie mogła fabułę powtarzać i przechodzić ją chociaż raz w roku, żeby ogarnąć to jeszcze raz, ale nie mam takiej opcji wcale i zostaje mi tylko takie puste ślęczenie na Youtubie, żeby ogarnąć co się w tej grze w ogóle dzieje.

No, ale idziemy dalej, bo jest jednak jedna rzecz, za którą SSO muszę pochwalić. Milion lat temu pisałam do jednej z Ambasadorek, że fajnie, aby podczas cutscenek zaistniał jakiś soundtrack, czy efekty dźwiękowe i o mój borze, tak właśnie jest. Muzyka jest i to coraz cudowniejsza, a same cutscenki mają jakieś efekty dźwiękowe i to nawet inne, niż memlanie postaci. Także, naprawdę cieszę się, że to ma w końcu miejsce, bo tego zdecydowanie mi brakowało.

Drugą rzeczą, za którą SSO mogę pochwalić to, że trochę ścieżek zostało otwartych. Wyścig w DUD, walka z Bossem w Pandorii i możliwe, że nauka kowalstwa w Skarbcu Kamieniarza, są przecudowne. W wyścigu przeciwnik strzela w nas pociskami, a z Bossem walczymy (co prawda, nieporadnie, ale jeśli rozwinięto by to wystarczająco, to mogło by to urosnąć to prawdziwego PvE, na jakie czekam). Nauka kowalstwa byłaby w końcu craftingiem, o którym marzę wręcz za każdym razem, gdy dostaniemy jakieś gówienko bez statystyk. Cieszę się, że oni eksperymentują, bo może z tego urodzi się coś większego, coś co naprawdę będzie fantastyczną aktualizacją. 

Porozmawiajmy jednak o prawdziwym mięsku dzisiejszej aktualizacji, czyli tej ostatniej części zadań. Pod znakiem zapytania stoi tajemnica uwolnienia Anki z kryształu (Concorde po prostu podbiegła i kopnęła, no spoko), ale ciekawie, że ta od razu mogła z nami rozmawiać. Sądziłam, że będzie nieprzytomna, czy chociaż osłabiona, ale najwyraźniej twórcy uznali, że lepiej nie robić z niej worka na ziemniaki. Sama Anna zaskoczyła mnie pozytywnie swoim wyglądem, bo jest dość ładną postacią. 

Jest jednak kwestia, która mnie zasmuciła najbardziej i jest chyba najważniejsza. Scena śmierci Elizabeth mogła być lepsza. Najbardziej mnie boli brak głosu Alex, który mógłby wyrazić ten ból, który rodził się w niej. Sama nie miałam żadnej silniejszej więzi z Elizabeth i czuję się, jakby mnie coś ominęło po prostu. Szkoda też, że dialog z Alex nie wyraża niczego więcej, bo można było w to wrzucić zdecydowanie więcej bólu, co wywarłoby jeszcze większy efekt na graczach. W jednej grze też jesteśmy jeźdźczynią, nasz koń umiera godzinę po rozpoczęciu rozgrywki (zatem znamy go niezwykle krócej, niż Elizabeth) i jego śmierć zapadła mi niesamowicie w pamięć, a to właśnie dzięki bólowi jaki towarzyszy naszej bohaterce. Jeśli chcecie zapoznać się z tą sceną, to zapraszam tutaj - klik. Krzyki Furii wywołują dreszcz za każdym razem, gdy oglądam ponownie tę scenę i dokładnie tych emocji brakuje mi w SSO.

Ciekawi mnie jedynie co będzie dalej z naszymi jeźdźczyniami dusz. Zastanawia mnie wątek Catherine i Fripp. Szczególnie intryguje mnie nasz przewodnik, bo czy Lisa nie mogła go uzdrowić swoją mocą? Czy w związku z przybyciem Anki będziemy częściej podróżować po Pandorii? W końcu to ona była od zakrzywiania przestrzeni. Ciekawe też, czy i Alex będzie częściej używać swojej mocy. Może w końcu wyjdzie co z nami. Szczególnie mnie ciekawi nasza sprawa, bo Rhiannon powiedziała, że Concorde próbuje się połączyć z najsilniejszym Jeźdźcem Kręgu Słońca, czyli z Elizabeth. Czy nie oznacza to nic innego, niż to, że jesteśmy od niej słabsi? Dlaczego i kiedy w końcu urośniemy w moc? Podczas wyścigu w DUD Jeździec Mroku mówi do nas, że urośliśmy w siłę, ale nie widać tego w żaden sposób, bo przecież jedyne co robimy całe życie, to uciekamy. Co jeśli nie jesteśmy wcale Jeźdźcem Dusz i tylko nasz koń jest po prostu magiczny?

Dużo mam pytań i dużo się zastanawiam nad wszystkim. Chętnie usłyszę i wasze zdanie. Sama jestem mocno zmieszana po tej fabule. Jestem zawiedziona, że najpewniej będziemy czekali bardzo długo, nim cokolwiek ruszy do przodu, jeśli poprzednie schematy się powtórzą. Cokolwiek szykuje dla nas SSO, oby nadeszło szybko. Spoczywaj w pokoju, Elizabeth.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Dragons in Jorvik , Blogger